Ale mnie ten brodaty…

Ale mnie ten brodaty śmierdziel drażni.

Ledwo przyleciał na negocjacje i już wszczął awanturę. Rozdupczył pół statku Federacji, uciekł, po wylądowaniu na Naboo zaatakował losowego gunganina, potem porwał królową.

Rozwalił nam się statek? O, to wylądujemy w przestrzeni Huttów, bo przynajmniej to nie Federacja. Huttowie przecież tacy pomocni i gościnni. Czy z Naboo, planety członkowskiej Republiki, naprawdę było tak daleko do innego świata Republiki, by tam bezpiecznie wylądować? A nawet jeśli, to po cholerę brał ze sobą Jar Jara? To raczej kiepski atut w negocjacjach i kiepski towarzysz na niebezpiecznej, kontrolowanej przez gangsterów planecie. No chyba, że chciał go za coś przehandlować. Po Jedi wszystkiego się można spodziewać.

Wchodzi do jakiegoś sklepu, mówi że poszukuje części zamiennych, a sprzedawca mówi mu że nie chce jego hajsu. Wielce uczciwy Mistrz Jedi próbuje więc wpłynąć Mocą na umysł bezbronnego handlarza, żeby wcisnąć mu bezwartościowe kredyty. Oczywiście w jego mniemaniu to pewnie było uczciwe, bo przecież nawet mu machał ręką pokazując, że wpływa na jego umysł. Albo zwyczajnie był tak arogancki, że nawet nie próbował tego ukrywać. Do tego debil uwierzył, że „nikt inny nie ma takiej części”. Serio, uwierzylibyście jakiemuś Mirkowi na targowisku, że nikt inny nie ma tego, co on? Ja bym poszedł szukać dalej.

Ale nie, po co. Lepiej bawić się w jakieś wielopoziomowe zakłady, stawiając w nich na szali przyszłość swoją, królowej i całego Naboo, w dodatku manipulując przy zakładach Mocą, by wyszło na jego. I ten oszust jeszcze miał czelność zagrozić Watto Huttami, gdy ten zakwestionował – z resztą słusznie – uczciwość zakładu.

A szczytem szczytów jest pozostawienie Shmi w rękach Watto. Ja wiem, Watoo się nie zgodził na obu – ale Anakin wygrał przecież wyścig. I to nie byle jaki wyścig, ale wielki rajd, na który zjechały się tłumy z pobliskich układów. Nawet nie trzeba sobie wyobrażać jak wielka była nagroda, bo było pokazane z jaką fortuną Anakin wrócił do domu, sprzedali z resztą śmigacz. I taki problem normalnie ją wykupić? Czy nikt z tej bandy gamoniów na to nie wpadł? Za taki szmal Watto mógłby sobie kupić pewnie z pięciu niewolników. I to nie jakichś starych bab do wyłączania wieczorem prądu, ale wykwalifikowanych pracowników fizycznych, tak przecież potrzebnych w warsztacie. Zamiast powiedzieć dzieciakowi „patrz, masz tu pieniążki, może chcesz sobie kupić mamusię” (bo dzieciak niewolnik raczej mało umie gospodarować pieniędzmi, więc trzeba mu podpowiadać, co jest zrozumiałe) to udaje, że nie wie o co chodzi. Lepiej podczas obiadu łapać Binksa za język, bo to takie kurwa śmieszne.

Do tego pół filmu poucza Obi-Wana i przypomina mu, że jest tylko głupim padawanem – „skup się na chwili bieżącej, blabla, cierpliwości, sratata” – a gdy znajduje Anakina to chce go wziąć na swojego padawana. Najwidoczniej przygłupawy Kenobi już mu się znudził, więc stwierdza „dobra to ty już jesteś rycerz a ja biore tego gówniaka za padawana”. Oczywiście Rada stwierdziła, że Kenobi to chuj a nie rycerz, co Qui-Gonna jeszcze bardziej wkurzyło, więc dał się zabić jeleniowi, żeby emocjonalnie zaszantażować Kenobiego, by ten wyszkolił chłopaka.

Ten chory sukinsyn w imię swoich ambicji pogrążył siebie, swojego ucznia, niewinne dziecko i całą galaktykę. To jest właśnie obraz zgnilizny Zakonu Jedi czasów schyłku Republiki.
#starwars #heheszki #pasta

Oglądając #starwars…

Oglądając #starwars #mandalorian to sobie myślę o tych wszystkich filmach, i w sumie ten serial jest lepszy od epizodu 7 i 8 którego już w życiu nie zamierzam tykać. 7 i 8 to cię czuje jak by oglądał marną kopie 4 i 5 a tu coś nowego i ciekawego się dzieje w tym serialu.